Avalon
» Publicystyka
» Artykuł
Komiksowe Legendy: Pare nieścisłości w komiksowych adptacjach Gwiezdnych Wojen
Pierwsza adaptacja komiksowa „Nowej nadziei” powstawała wyłącznie na podstawie scenariusza filmu i paru fotosów. Oprócz paru nieścisłości wizualnych (z których najsłynniejszą jest dwunożny, wysoki Jabba), skutkowało to też kilkoma potknięciami w wersji tekstowej.
W pierwszym wydaniu komiksów w USA jednostka, do której należał Luke Skywalker podczas ataku na Gwiazdę Śmierci, nazywała się „Blue Squadron” – „Eskadra Niebieskich” zamiast „Red Squadron”, czyli „Eskadra Czerwonych”. Taka sama nieścisłość pojawia się w książkowej adaptacji filmu. Wynika ona z tego, że zastosowane pierwotnie na modelach myśliwców niebieskie oznaczenia trzeba było na późnym etapie prac nad filmem zamienić na czerwone, aby były widoczne podczas kręcenia scen na tle „niebieskiego ekranu” („bluescreen”).

W polskim wydaniu tekst został poprawiony, by odpowiadać ostatecznej wersji filmowej (zobaczcie np. s. 91-92), ale ostała się rozmowa Luke’a i Biggsa z „dowódcą Niebieskich” na s. 88. Można jednak uznać, że i ona nie jest sprzeczna ze starym kanonem, ponieważ późniejsze źródła podały, że w bitwie o Yavin faktycznie brała udział licząca sześciu pilotów Eskadra Niebieskich (obok Eskadr Czerwonych, Złotych i Zielonych).

Niepoprawiona w polskiej wersji kolekcji pozostała natomiast inna rozbieżność z filmem - holograficzna wiadomość Lei do Obi-Wana Kenobiego (s. 23), w której prosi ona pomoc w imieniu swojego ojca, „Baila Antillesa, wicekróla Alderaana”. Nazwisko przybranego ojca Lei zmieniono na „Organa” dopiero w późniejszej wersji scenariusza. Jest ono wzorowane na pierwotnej nazwie Alderaana, „Ogana Major”.

Kiedy powstawało „Mroczne widmo”, jego twórcy chcieli umieścić w nim postać Baila Organy. Miał on wystąpić podczas posiedzenia Senatu jako senator z Alderaana. Co zabawne, ostatecznie pomysł ten porzucono, a postać, graną przez Adriana Dunbara, przemianowano w scenariuszu… na Baila Antillesa. Sceny z jego udziałem zostały wycięte – słyszymy tylko jego imię i nazwisko jako jednego z kontrkandydatów Palpatine’a na stanowisko kanclerza Republiki. W Epizodach II i III Baila Organę zagrał już całkiem nowy aktor, Jimmy Smits.


Po lewej: Bail Antilles (Adrian Dunbar), po prawej Bail Organa (Jimmy Smits)
(Zdjęcia i powyższy kadr komiksu pochodzą z Wookiepedii)
Warto zaznaczyć, że Bail Antilles był spokrewniony z Raymusem Antillesem, kapitanem statku Lei „Tantive IV”, który ginie z ręki Vadera w jednej z pierwszych scen „Nowej nadziei”. Żaden z nich nie był jednak krewnym Wedge’a Antillesa, kolegi Luke’a z Eskadry Czerwonych, który w przeciwieństwie do nich pochodził nie z Alderaana, lecz z Korelii.
Można się spodziewać, że na samym początku istnienia Rozszerzonego Wszechświata SW, gdy tytuły gwiezdnowojenne można było policzyć na palcach, dbanie o ich wzajemną spójność nie powinno przedstawiać trudności. Niestety, poniższy kadr z historii "Gwiezdny pojedynek" ("Star Duel") z 15 numeru serii Star Warsdowodzi, że było inaczej:

Co prawda, wydawałoby się logiczne, że chłopak z pustynnej planety nie umie radzić sobie w wodzie. Kłopot w tym, że w opublikowanej parę miesięcy wcześniej pierwszej powieści ze świata Star Wars, Splinter of the Mind's Eye (polski tytuł: Spotkanie na Mimban) jasno stwierdzono, że Luke umie pływać, ale z kolei nie umie tego Leia. Fani młodych wówczas SW nie omieszkali wytknąć tego w paru listach do redakcji Marvela.
Z nutką złośliwej satysfakcji dodam, że dość podobna sytuacja zdarzyła się w stosunkowo młodym kanonie od Disneya: po tym, jak w oficjalnych materiałach dwukrotnie na dwa różne sposoby opisano pierwsze spotkanie Rey i Poego (w książkowej adaptacji "Przebudzenia Mocy" oraz w filmie "Ostatni Jedi"), decydenci oficjalnie zadeklarowali, że wszystkie sceny z nowokanonicznych adaptacji książkowych, które nie pojawiają się w filmie, są niekanoniczne (co dla mnie przekreśla jedną z głównych przyczyn kupowania adaptacji książkowych filmów SW).
Podobnie jak adaptacja "Nowej nadziei", komiksowa wersja "Imperium kontratakuje" powstawała na podstawie jednej z wcześniejszych wersji scenariusza, więc nie uwzględnia niektórych zmian. Z oczywistych powodów na przykład dialog między Hanem a Leią tuż przed zamrożeniem Solo w karbonicie pojawia się w swojej oryginalnej wersji, nie zaś w formie zaimprowizowanej przez Forda:

(źródło tego i każdego z kolejnych obrazów: blog "The Real Gentlemen of Leisure")
Z kolei w scenach treningu Luke'a na Dagobah możemy zobaczyć nie do końca pasujące do tej planety ciapkowate muchomorki, a mistrz Yoda jest jeszcze mniejszy, niż w ustalonym kanonie:

W broszurowej adaptacji zbiorczej "Imperium" Yoda pojawił się nawet w swojej pierwotnej, koncepcyjnej formie. Błąd ten poprawiono w wydaniu zeszytowym, na którym bazuje kolekcja:

Uważny czytelnik zauważy też (a w zasadzie nie zauważy), że w komiksie ani razu nie zobaczymy, jak wyglądają wampy ani kosmiczny ślimak - stało się tak na specjalne życzenie George'a Lucasa.
I na koniec małe pytanie: skąd w zeszycie 45 "Death Probe"/"Zabójcza sonda" Luke ma znowu miecz świetlny? O tym niestety kanoniczne źródła milczą.

W późniejszych numerach w odpowiedziach na listy czytelników autorzy komiksów wyjaśnili, że Luke jeszcze na Bespinie złapał Mocą swój spadający miecz, a więc wcale go wtedy nie stracił. Niestety, późniejsze materiały SW (w tym Epizod VI) nie do końca potwierdziły tę wersję.
Garf