Avalon
» Publicystyka
» Artykuł
Recenzja komiksu - All-New X-Men tom 8 Utopianie
Najnowszy – ostatni – tom historii All-New X-Men pisanej przez Briana Bendisa poza kilkoma naprawdę udanymi momentami i ogólnie dobrymi rysunkami oferuje, niestety, mnóstwo fabularnego bajzlu i nieskładnej narracji.
Przede wszystkim jest to wina tego, co w tym numerze zebrano. Zeszyt 37 to zamknięta historia o Jean Grey i Emmie Frost, zeszyty 38-39 to wyrwana z kontekstu część kosmicznej historii o Czarnym Wirze, a zeszyty 40-41 to tytułowi „Utopianie” - krótka opowieść rozgrywająca się z powrotem na Ziemi i nie oferująca żadnej konkluzji dla historii All-New X-Men.
Innymi słowy ten album obciążają dwie nakładające się na siebie wady. Pierwsza – redakcyjna. Zawarcie w tym tomie zeszytów z „Czarnego Wiru” nie ma żadnego sensu. Oczywiście, bez nich ten „tom” składałby się z trzech zeszytów, ale może po prostu należało wydać poszerzony o nie tom szósty.
Druga wada jest wrodzona. To są ostatnie zeszyty, które napisał Brian Bendis i brakuje tu jakiegoś konkretnego zakończenia. A jeśli spojrzymy na te siedem albumów jako całość, to nawet nie widać tu żadnego konkretnego pomysłu na historię młodych mutantów poza wyjściowym „czy nie byłoby ciekawie, gdyby przerzucić oryginalnych X-Men w czasie?”. Może i byłoby, ale na przestrzeni 41 zeszytów Bendis nie zrobił z nimi wiele ciekawego. Dostaliśmy po prostu ciąg luźno ze sobą powiązanych przygód.
Oczywiście, to tylko koniec historii Bendisa, nie samych All-New X-Men – ich historia była kontynuowana przez Dennisa Hopelessa („All-New X-Men vol. 2”), a potem Cullena Bunna („X-Men Blue”), którzy w sumie napisali ponad 50 kolejnych zeszytów. A w dopiero co zakończonej miniserii „Extermination” Eda Brissona historia All-New X-Men doczekała się wreszcie autentycznego zakończenia.
Wracając do głównego tematu – ten album jako całość, jako finał tej serii, moim zdaniem wypada bardzo słabo. Ale zapominając o tego rodzaju oczekiwaniach i po prostu czytając zawarte w nim zeszyty – jest lepiej. Przede wszystkim – rysunki wszystkich trzech artystów są znakomite. Nijak do siebie nie pasują, ale też narysowali trzy całkowicie osobne historie, więc to nie problem.
Zeszyt 37 skupia się na relacji Jean i Emmy – jednym z najfajniejszych pomysłów, jakie Bendis zawarł w tej serii, stawiającym na głowie tradycyjną relację tych postaci. Finałowa historia „Utopianie” ma kilka dobrych scen – czy to po prostu zabawnych, czy też całkiem emocjonalnych. Do historii przeszedł przymusowy coming out Icemana – przy powtórnej lekturze mam wrażenie, że ta scena jest lepiej napisana, niż ją zapamiętałem, ale wciąż broni się przede wszystkim rysunkami Asrara.
Ale też ten coming out w pewien sposób uwypukla problemy ze scenariuszami Bendisa. Bo to jest ciekawy pomysł – tylko wypadłby lepiej, gdyby Bendis umieścił tę scenę w połowie runu i faktycznie coś z tym wątkiem zrobił. Zamiast tego wychodzi to tak, jakby autor postanowił rzucić bombę na koniec i nie przejmować się konsekwencjami, bo te spadną na następnych scenarzystów.
Obawiam się, że nie potrafię obiektywnie ocenić zeszytów wchodzących w skład „Czarnego Wiru”, bo mam jak najgorsze zdanie o tej historii. Tu dostajemy zaledwie jej wycinek – i są tu piękne rysunki Sorrentino, i są tu dobre momenty (pierwsze wspólne sceny Cyclopsa z X-23 i Jean Grey po długim rozstaniu). Ale mamy tu też sceny, w których nasi nominalni bohaterowie, Angel i starszy Beast, niszczą miasto kosmitów na Hali. A komiks się w żadnym momencie nie zatrzymał, żeby mi powiedzieć, czy tam przeprowadzono jakąś ewakuację, więc wychodzi na to, że nasi bohaterowie masakrują ludność cywilną. I ten wątek już nigdy nie wraca. A Angel zachowuje swoje kosmiczne moce – które w zeszytach „Czarnego Wiru” ewidentnie mają wpływ na jego osobowość. Ale potem już nie mają. Bo tak.
Trudno podsumować ten album, biorąc pod uwagę to, że zszyto go z niepasujących do siebie kawałków. Jako kolejna cegiełka większej historii jest kiepski, ale ma fajne momenty. Jako finałowy tom serii jest naprawdę słaby.
Ocena 2,5/5
Krzysiek „Krzycer” Ceran
PS
Gwoli ścisłości, notka na ostatniej stronie mówi, że „zakończenie historii poznamy w Uncanny X-Men”, w tomie „Historie małe”, tyle, że All-New X-Men dostają tam dwie sceny. Jedna z nich faktycznie jest swego rodzaju zakończeniem – ale to też słabe, żeby czytelnik serii musiał szukać jej epilogu w innym tytule. Przy czym to jest wada wrodzona, bo w oryginalnych wydaniach było tak samo.
All-New X-Men: Utopianie
scenariusz: Brian Michael Bendis
rysunki: Mike Del Mundo, Andrea Sorrentino i Mahmud Asrar
zawiera: All-New X-Men #37-41
cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za egzemplarz do recenzji.
Sprawdź także:
