Avalon
» Publicystyka
» Artykuł
Recenzja komiksu - Deadpool tom 7 Grzech pierworodny

Pisałem już wielokrotnie że Posehn i Duggan starają się w ramach swojej serii znacznie rozwinąć postać Deadpoola. Nie inaczej jest tym razem, kiedy to podczas Original Sin agentka Preston dowiaduje się, że córka Wilsona żyje.
Problem jednak leży w tym, że większość tomu jest tak nijaka, że chyba bardziej się nie da. Dostajemy dwa wątki – pierwszy, w którym Preston udaje się na poszukiwania zaginionej córki, oraz drugi, w którym Deadpool wraz z Dazzler ściga wampiry będące na wojnie z siłami Shiklah. Wszystko jednak ogranicza się do jednej wielkiej sieczki i niezbyt śmiesznych żartów. Dodatkowo drugi z głównych wątków w pewnym momencie zostaje kompletnie zlany, kiedy Deadpool orientuje się o problemach Preston i udaje się jej z pomocą. I tak naprawdę mam wrażenie, że równie dobrze cała ta historia zamiast w pięciu numerach, mogłaby się na luzie rozegrać nawet w dwóch, no może maksymalnie trzech. Jak wygląda sytuacja w tym tomie? Walka, rozdzielenie wątków, walka, oko Watchera, walka, poszukiwanie, walka, poszukiwanie, walka, walka, walka, walka, walka…. Epilog. I może się wydawać, że to poszukiwanie jest ciekawe? Nie. Preston odnajduje adres i odwiedza miejsce zamieszkania córki. Potem zostaje już tylko walka. Jeszcze, żeby to było ratowane przez rysunki… ale nie, całość wygląda paskudnie, więc na dobrą sprawę nie ma nawet na co popatrzeć. Nic tylko kilka bezsensownych jatek, jednak po drugiej.
Na szczęście tom w małym stopniu ratuje ostatni numer. To wtedy zostaje odpalona bomba emocjonalna, która dokłada kilka dużych cegieł do postaci Deadpoola. Z pozoru wydaje się kolejną retrospekcyjną historyjką, której jedynym zadaniem jest wstęp do wydarzeń z teraźniejszości, ale po chwili okazuje się czymś więcej. Do tego wszystkiego Scott Koblish kolejny raz przeszedł siebie i świetnie oddał styl graficzny komiksów z lat ’90, a zwłaszcza prac Roba Liefelda.
Tym samym dochodzę do konkluzji, że ostatni numer kompletnie odmienił moją opinię o tomie, gdzie w trakcie lektury chciałem go wszystkim odradzać i pisać, żeby trzymać się od niego z daleka. W sumie nadal nie polecam kupna komukolwiek innemu niż fanom Deadpoola, ale muszę przyznać, że końcówka jest świetna.
Tylko czy przypadkiem nie taniej (i prościej dla osób nie mających problemów z rozumieniem języka angielskiego) będzie kupić sam #34 numer w jakimś sklepie, czy dystrybucji cyfrowej? Ciężko uzasadnić mi wydanie tych 30-40zł na komiks, w którym co prawda jeden numer zwala z nóg, ale cała reszta jest kolejną przeciętną młócką, jakiej na tony w komiksie superbohaterskim. Do tego na niskim poziomie.
Dominik Nowicki
Deadpool: Grzech pierworodny, tom 7
Scenariusz: Gerry Duggan, Brian Posehn
Rysunki: John Lucas, Scott Koblish
Przekład: Oskar Rogowski
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Objętość: 144 strony
Format: 167x255
Cena: 39,99 zł
ISBN: 978-83-281-1932-1
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Recenzje powiązanych komiksów:
