Avalon
» Publicystyka
» Artykuł
Recenzja komiksu - Punisher MAX tom 1
W ramach kolekcji klasyków Marvela, Egmont rusza z kolejną serią. Jak więc prezentuje się Punisher MAX Ennisa?

Twórcą, który przez prawie całą ubiegłą dekadę kształtował postać Punishera, był Garth Ennis. Początki tej pracy mogliśmy zobaczyć w Polsce dwukrotnie na łamach "Witaj w domu, Frank", wydanej zarówno przez Mandragorę jak i w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Na naszym rynku ukazała się także miniseria "Born", która po części jest wstępem do omawianego tu komiksu. To ona jako pierwszy tytuł z Punisherem ukazała się pod szyldem MAX, a jej głównym założeniem było to, że Frank Castle zawsze miał w sobie rządzę krwi i był wewnątrz maszyną do zabijania, ale dopiero śmierć rodziny pozwoliła mu się w tym w pełni zatracić.
Wydawnictwo Egmont zdecydował się wydać kolejny fragment tej sagi, najlepiej ocenianą z całości serię z imprintu MAX, która zamknie się w pięciu tomach. Pierwszy z nich niedawno ukazał się już na naszym rynku i zbiera w sobie dwie historie. "Od początku" zaczyna się w momencie, w którym Frank decyduje się wypowiedzieć wojnę totalną nowojorskiej mafii, dla nikogo nie mając litości. Jednocześnie jeden z agentów CIA daje sobie za zadanie pojmać Punishera, a do pomocy zatrudnia Micro, dawnego pomocnika Franka. Do tego na swoim celowniku ma go grupa mężczyzn chcących przejąć wpływy w mieście po zabitych przez Punishera mafiozów.
W drugiej części tomu w historii "Mała Irlandia" Punisher staje się jedną z ofiar bomby podłożonej w lokalnym barze. Nie kończy się to wielkimi obrażeniami, ale wplątuje Franka w walkę między czterema irlandzkimi gangami, której zwycięzca może zgarnąć dziesięć milionów dolarów spadku. Dodatkowo Punisher wspiera dwójkę Brytyjczyków pragnących zemsty na jednym z czterech liderów gangów.
Muszę przyznać, że o ile "Witaj w domu, Frank" nie było dla mnie zachwycającą historią, tak tutaj Ennis tworzy dwie ciekawe opowieści, które świetnie się czyta. "Od początku" dobrze nawiązuje do historii postaci i stawia podstawy pod to, jak w swojej nowej odsłonie będą wyglądały przygody Punishera. "Mała Irlandia" to już czysta rozrywka dla fanów postaci, ale przedstawiona bez większego przesadzania w ukazaniu niektórych scen, co czasem się Ennisowi zdarza.
Każda z dwóch części albumu została zilustrowana przez innego artystę. Pierwszą zajął się Lewis Larosa, a drugą Leandro Fernandez i do żadnego z nich nie mam zastrzeżeń. Style mają dość odmienne, ale z faktu, iż historie nie były ze sobą powiązane, nie miało to większego znaczenia przy ich odbiorze. Dodatkowo bardzo dobrze spisał się Dean White, który swymi kolorami ujednolicił w pewien sposób charakter całego albumu, tworząc przy tym kilka naprawdę ładnych kadrów, które kolorystycznie bardzo przypadły mi do gustu.
Album ten okazał się dla mnie zaskoczeniem, bo choć spodziewałem się czegoś porządnego, to to co otrzymałem sprawiło mi w trakcie lektury dużo większą przyjemność. Polecam ten komiks i cieszy mnie, że w dość niewielkim odstępie czasu Egmont wyda kolejne tomy tej serii. Oby były one równie dobre co ten, bo wtedy jest na co czekać.
Rodzyn
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Lewis Larosa, Leandro Fernandez
Kolory: Dean White
Okładka: Tim Bradstreet
Tłumacz: Marek Starosta
Wydawnictwo: Egmont
cena detaliczna: 89,99 zł
Format: 170x260 mm
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Data wydania: 3 kwiecień 2017
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
