Avalon Pulse Special #4: Robert Adler

Czwartek, 13 grudnia 2007 | Wydanie specjalne #4 |
Witamy po raz kolejny i jak zwykle co dwa tygodnie zapraszamy do lektury wywiadu...
Tym razem czas na rozmowę z Robertem Adlerem. Urodzony w 1978 roku. Wielbiciel broni palnej i – mniej lub bardziej ubranych – kobiet. Zasłynął jako rysownik, tworzonej wraz z Tobiaszem Piątkowskim, serii: „Status 7”, „48 stron” i „Prawie 48 stron”. Do niedawna jakoś o nim przycichło, jak się okazało do czasu. W sierpniu uderzył, jak niemiecka artyleria, pięciostronicową, dynamiczną nowelką w antologii Muzeum Powstania Warszawskiego „44” – „Na szczęście”. Ponadto, cały czas ciężko pracuje jako storyboardzista w jednej z agencji reklamowych. Jest jednym z ludzi podejrzewanych o tworzenie bloga Boli...
Rozpisałem się. Tyle ode mnie.
Ladies and Gentlemen – Robert Adler.
Spence: Czujesz się twórcą "mainstreamowym"?
Robert Adler: Na ile definicja mainstreamu cokolwiek znaczy na polskim rynku... Może inaczej - zgodnie z tradycyjnym pojmowaniem mainstreamu - tak. Bo w Polsce głównym nurtem komiksu okazują się komiksy stylistycznie bliższe undergroundu lub różnego rodzaju eksperymentu.
Spence: Pytam, bo wydaje mi się, że klimatowi komiksów przez Ciebie tworzonych nie tak znowu daleko do komiksów superhero...
Robert Adler: Klimaty superbohaterskie, którymi głównie stoi Marvel, to trochę nie moje podwórko, ale Punisher jest zupełnie inny od typowego kolesia w masce i trykocie.
Spence: Jak wyglądały przygotowania do stworzenia okładki?
Robert Adler: W zasadzie jedyne, co zrobiłem przed przystąpieniem do rysowania tej okładki, było obejrzenie wszystkich możliwych okładek Tima Bradstreeta. Niestety, nie jestem tak dobry jak on.
Spence: Cóż, nie każdy musi obrabiać zdjęcia. W jaki sposób powstała sama okładka?
Robert Adler: Rysuję na zwykłych kartkach A4 do drukarki laserowej, najlepiej się pracuje na takich grubszych, o gramaturze 100 albo wyższej. Ołówek 0.7mm, twardość grafitu 2b, gumka Pentel Polymer, cienkopisy Unipin 0.1, 0.2 i 0.3mm oraz pisak Pilot Signpen. Potem się to skanuje, czyści i koloruje w Photoshopie, do tego używam tabletu wacom intuos 2 wielkości A4. Trudno powiedzieć, jak długo zajęło narysowanie tej okładki, bo pracuję dość chaotycznie - po zrobieniu szkicu potrafię zostawić go na parę dni, całkiem zetrzeć i zacząć od nowa, po czym znów zrobić dłuższą przerwę... Ale samej pracy nad rysunkiem jest w tym kilka do kilkunastu godzin.
Spence: Co możesz powiedzieć o pukawce, którą dzierży Frank na okładce?
Robert Adler: To zwykły pistolet maszynowy Uzi w najpopularniejszej wersji ze składaną kolbą. Frank używał takiego w klasycznym War Zone z rysunkami Johna Romity Jr.
Spence: Ten komiks wymienił także Filip Myszkowski, przy pytaniu o ulubione komiksy...
Robert Adler: To też jeden z moich ulubionych. Scenariusz jest bardzo dobrze napisany, logiczny, jak przystało na kryminał, zakręcony, ale nie zbyt zakręcony, tak, że nie trzeba zbyt nadużywać zawieszenia niewiary.
Spence: Nie kusiło Cię, żeby okładkę zrobić bardziej dynamiczną?
Robert Adler: Jakoś bardziej mi pasowała taka statyczna. Frank to potężny chłop, chciałem właśnie takiego narysować: wielki jak góra, uzbrojony, zły i... idzie w tę stronę! Nie spieszy się, bo ma spluwę... Punisher raczej zajmuje dobrą pozycję i miażdży przeciwnika siłą ognia, niż rzuca się na niego albo coś w tym rodzaju... co pasowałoby do Wolverine'a albo Spider-Mana. Może to inspiracja okładkami Bradstreeta: większość jest właśnie taka i to mi pasuje do Punishera.
Spence: A jak ustosunkujesz się do fali krytyki, która spłynęła między innymi i na Twoją okładkę?
Robert Adler: Nie znam szczegółów tej krytyki, ale na ile znam internautów, to krytykują wszystko i wszystkich dla samego krytykowania, więc trudno powiedzieć, o co chodziło. Być może czytelnicy spodziewali się, ze na okładki polskich Essentiali zostaną użyte grafiki zachodnich twórców, może mieli już upatrzone jakieś swoje ulubione, i stąd ten zawód. Co do mojego rysunku, to słyszałem opinię, ze ludziom nie podobała się fioletowo-niebieska tonacja całości - ale to był, o ile mi wiadomo, wymóg Marvela.
Spence: A jesteś zadowolony z efektu swojej pracy?
Robert Adler: Ogólnie tak, chociaż nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. I mogłoby być lepiej... Zrobiłem też parę błędów w rysunku oporządzenia, które Frank ma pod płaszczem. Właściwie to wolałem wcześniejszą wersję kolorystyczną, czarno-żółto-czerwoną. Frank stał na tle wybuchu układającego się w kształt czaszki. Niestety większość tła poszła za kadr, bo zrobiłem Franka za małego.
Spence: Karabin czy pistolet?
Robert Adler: Karabin
Spence: Blondynka czy brunetka?
Robert Adler: Brunetka
Spence: Ulubieni rysownicy?
Robert Adler: Risso, Mignola, Manara, Bradstreet, Romita Jr, Polch, Bisley, Adam Hughes, Adam Warren, Horacio Altuna, Filip Myszkowski, Masamune Shirow, Kamil "Kurt" Kochański, John van Fleet, Mariniego, Travisa Charesta i Juana Gimeneza i jeszcze ze 40 osób, których teraz nie pomnę.
Spence: Ulubieni scenarzyści?
Robert Adler: Ennis, Rucka, Moore... trudno powiedzieć, każdemu się trafiają lepsze i gorsze. Po antologii 44 to jeszcze Grzegorz Janusz.
Spence: Ulubiony wytwórca broni?
Robert Adler: Smith & Wesson.
Spence: Ulubiona kobieta?
Robert Adler: Marta.
Spence: Skoro już pojawił się ten temat, to muszę dopytać o wasz komiks z antologii "44" - "Na szczęście".
Robert Adler: Powstawał zdecydowanie zbyt długo... Przedziwnie mi ten komiks wychodził, bo jedną z plansz robiłem przez dwa tygodnie, inne dwie poleciały jakoś tak same w jedną noc - a tę z wybuchem robiłem jakieś dwa dni. Nigdy się nie da powiedzieć z góry ile to zajmie, dlatego terminy są takim przekleństwem.
Scenariusz był oparty na jakiejś powstańczej historii, którą gdzieś wyczytałem przy okazji 60 rocznicy, z której ostatecznie został w sumie sam zarys: "powstaniec poszedł za łączniczką, żeby do niej zagadać, bo mu się podobała- i to uratowało mu życie". Opowiedziałem to Tobiaszowi na tyle dokładnie, na ile Alzheimer pozwalał i siedliśmy z piwem, robić z tego skrypt. Po paru kolejkach było gotowe. ale kiedy zacząłem to wrysowywać na plansze okazało się, że raz - 5 stron to zdecydowanie za mało, dwa - ogólnie jest jakaś taka... do niczego. Więc spotkaliśmy się znów, tym razem na trzeźwo, wywaliliśmy wszystko i napisaliśmy od nowa. To nasza normalna procedura, większość scenariuszy tak powstaje.
Spence: Które z okładek polskich Essów podobały Ci się najbardziej?
Robert Adler: Chyba najbardziej to mi podeszły te do Daredevila #2 i Wolverine'a #1. chociaż nie zastanawiałem się nad tym za bardzo, bo jak mówiłem, nie jestem szczególnym fanem typowego komiksu superbohaterskiego.
Spence: Czego możemy się spodziewać po Tobie w najbliższym (lub trochę dalszym) czasie?
Robert Adler: Trudno powiedzieć. Chciałbym wrócić do regularnego rysowania komiksów, ale niestety, rynek wygląda tak, jak wygląda i rysowanie komiksów nie wiąże sie z zarabianiem pieniędzy - to ostatnie jest w moim przypadku niestety bardzo czasochłonne i trudno mi pogodzić jedno z drugim. Dość powiedzieć, że jest sobota wieczór, a ja nad robotą - i nie nad komiksem, niestety. Na warsztacie leży BUTCH: THE GRAPHIC NOVEL, kolejna część cyklu 48 stron - tym razem bardzo inna od poprzednich, ale ile czasu zajmie skończenie jej, nie da się powiedzieć. Inne ambitne projekty pozostają na razie z fazie planów.
Spence: A jak wygląda sprawa ze "Żbikiem"?
Robert Adler: Na razie wolałbym tego nie komentować.
Spence: Z tego co czytałem, pracujesz przy storyboardach. Gdzie na przykład mogliśmy zobaczyć Twój wkład?
Robert Adler: Nie jest to właściwie jakikolwiek wkład. Storyboard służy tylko do tego, zeby agencja mogła zaprezentować swój projekt klientowi. Pokazuje mu się scenariusz spotu reklamowego opatrzony ilustracjami - to właśnie storyboard (to nie ma nawet zasadniczego wpływu na decyzję klienta, bo i tak najważniejszy jest budżet...) Moja rola nie polega na wymyślaniu czegokolwiek, rysuję tylko to, co mi zlecą ludzie z kreacji. To bardzo nudna i bardzo czasochłonna praca. Obsługujemy między innymi Tatrę - musiałem narysować te wszystkie konie i raczej dużo czasu minie, zanim zdecyduję się rysować jakiś western...
Spence: Dziękuję bardzo.
Robert Adler: Dziękuję.
Redaktor prowadzący: Mateusz "Spence" Marek | Redaktor techniczny: Black Bolt |